|

Tam leż± lasy Lothlorien! - zawołał Legolas. - Najpiękniejsza z krain mojego plemienia! Nie masz na ¶wiecie całym drzew cudniejszych niż drzewa tych lasów. Albowiem jesieni± li¶cie z nich nie opadaj±, lecz powlekaj± się złotem. Dopiero z wiosn±, gdy nabrzmiewaj± nowe p±ki, stare li¶cie lec± z gałęzi, na których rozkwitaj± tysi±ce żółtych kwiatów. Złota jest ziemia w lesie, złoty strop, a filary srebrne, bo pnie okrywa gładka, jasnoszara korona. Po dzi¶ dzień ¶piewamy o tym pie¶ni w Mrocznej Puszczy. Radowałoby się we mnie serce, gdybym mógł stan±ć na progu tych lasów wiosn±.
Stali na otwartej polanie. Na lewo wznosiło się wysokie wzgórze porosłe muraw± tak zielon±, jak bywała tylko wiosn± za Dawnych Dni. Szczyt wieńczyły, niby podwójna korona, dwa pier¶cienie drzew: zewnętrzny miał pnie ¶nieżnobiałe, a gałęzie bezlistne, lecz pięknie zarysowane w swej nago¶ci; wewnętrzny składał się z mallornów niezwykle strzelistych i jeszcze strojnych w jasnożółte li¶cie.
Wszystko, co tu widział, miało piękny kształt, tak ostro wyrzeĽbiony, jakby go wprawdzie z góry obmy¶lono, lecz stworzono dopiero w chwili, kiedy hobbitowi otwarto oczy, a zarazem tak stary, jakby przetrwał od wieków. Znajome kolory, złoto, biel, błękit i zieleń, były tutaj tak ¶wieże i tak wzruszały, jakby je po raz pierwszy w życiu zobaczył i musiał dla nich znaleĽć nazwy nowe i cudowne. Nikt nie mógł tu nawet zim± tęsknić do lata i wiosny.

|





 |


|
       |
 |
|
|